Trzej

Gdy las nadmorski

porostami śniedział

gdy czerwony w toni

zanurzał się miedziak


Trudno dociec

o czym

rozmawiali krokami

po co szli w milczeniu

objuczeni plecakami

ojciec

z synami


Szli od wschodu

na zachód

nogi w morzu kojąc

i w piachu


Kiedy słońce się stoczy

kiedy w morzu zasyczy

w ciemną noc

z wolą bożą

gdzieś swój namiot rozłożą


I położą się nocą

aby powstać nad ranem

i znów w drogę


a po co?

Dla drogi

dla niej samej

Korzystamy z cookies i local storage. Bez zmiany ustawień pliki są zapisywane na urządzeniu Więcej szczegółów w zakładce "Polityka cookie"..